czwartek, 27 stycznia 2011

Recenzja filmu pt. Salt (2010)

Reżyseria: Phillip Noyce 
Scenariusz: Kurt Wimmer 
Produkcja: USA 
Czas trwania: 100 minut 
Obsada: Angelina Jolie – Salt
Daniel Olbrychski – Orlov
Leiv Schreiber – Ted Winter
Chiwetel Ejiofor – Peabody

Nie jestem szpiegiem!” – Evelyn



Doświadczona agentka CIA – Evelyn Salt zmuszona jest stanąć przeciwko swoim pracodawcom, gdy rosyjski dezerter Orlov oskarża ją o bycie podwójnym agentem pracującym dla Rosji. Od tej pory może liczyć tylko na siebie i swoje umiejętności. Dodatkowo będzie musiała rozwikłać sprawę porwania swojego męża oraz powstrzymać spisek mający rozpocząć kolejną wojnę.

Fabuła zapowiada tradycyjny film akcji. Warto jednak przyjrzeć się najnowszemu filmowi z Angeliną Jolie trochę bliżej. Nie często przecież widz ma do czynienia z agentem w spódnicy. Zabieg scenarzystów stanowi odmianę, która dobrze zrobi każdemu fanowi gatunku. Tym bardziej, że na początku była to rola męska przeznaczona dla Toma Cruise’a, który już wystarczająco wiele razy uratował świat (kolejna część Mission Impossible już wkrótce).
Philip Noyce spotkał się ponownie z Angeliną Jolie, by stworzyć film szpiegowski trochę inny niż wszystkie. Wcześniej oboje pracowali w 1999 roku na planie filmu Kolekcjoner Kości / The Bone Collector. I tym razem widza czeka niejeden zwrot akcji. Niektórzy oczywiście domyślą się o co chodzi, ale innych czeka nie mała niespodzianka. 
 
Elementy akcji są w przypadku Salt dodatkiem do intrygi. Oczywiście jest na co popatrzeć, bo film obfituje w pościgi, strzelaniny oraz bójki (większość numerów kaskaderskich wykonała sama Jolie). A tempo ich dawkowania zostało wyliczone ze Szwajcarską precyzją. Wszystko to stanowi jednak tylko dopełnienie historii.

Nie sposób również nie wspomnieć o roli Daniela Olbrychskiego, który wciela się w przeciwnika Evelyn Salt. Zazwyczaj „nasi” aktorzy odgrywają jedynie małe rólki w amerykańskich produkcjach (wyłączając Joannę Pacułę, która wbrew powszechnej opinii wcale nie ma się czego wstydzić). Tym razem było jednak inaczej i Olbrychski nie pojawia się w jednej scenie. Poza tym odznacza się na ekranie charyzmą oraz…rosyjskim akcentem. Pozostali aktorzy stanowią już jednak tylko tło dla głównej bohaterki. Nawet Liev Schreiber, który wielokrotnie udowodnił, że jest bardzo dobrym aktorem. 
 
Tak więc, film Noyce’a przeznaczony jest dla wszystkich, którzy są już zmęczeni dzielnymi, męskimi agentami, standardowymi fabułami i wymuskanymi bohaterami, którzy są równie realni jak Ken i Barbie. 

WERDYKT: Można obejrzeć 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz