niedziela, 23 stycznia 2011

Recenzja filmu pt. Red (2010)

Reżyseria: Robert SchwentkeScenariusz: Jon Hoeber, Erich HoeberProdukcja: USACzas trwania: 111 minutObsada: Bruce Willis – Frank Moses
Morgan Freeman – Joe Matheson
John Malkovich – Marvin Boggs
Mary-Louise Parker – Sarah Ross

Czas otworzyć świnię” – Frank



RED” – Radykalny Emerytowany Desperat. Te trzy słowa znakomicie opisują byłego agenta CIA Franka Mosesa. Od kilku lat wiedzie on spokojne życie, które urozmaica rozmowami telefonicznymi z Sarah, pracownicą biura emerytalnego. Pewnego dnia Frank zostaje zaatakowany w swoim domu przez zamaskowanych i uzbrojonych napastników. Dla takiego „starego wygi” pozbycie się natrętów nie jest problemem, jednak od tej pory będzie musiał chronić siebie i Sarę. By zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi Moses zwróci się o pomoc do dawnych przyjaciół: chorego na raka Joe, szurniętego Marvina oraz eleganckiej Victorii. Nie wspominając o dawnym wrogu rosyjskiego pochodzenia – Ivanie.

Fabuła filmu Roberta Schwentke została zaczerpnięta z komiksu autorstwa Warrena Ellisa oraz Cully Hamner. Składające się z trzech zeszytów dzieło zostało przychylnie przyjęte przez czytelników, więc nic dziwnego, że Fabryka Snów sfinansowała przeniesienie go na duży ekran.
Red zaczyna się niczym komedia romantyczna, by w jednej chwili zmienić kierunek i przeistoczyć się w film akcji. Można zarzucać scenarzystom, że do końca nie opowiedzieli się za tym jaką produkcję chcieli stworzyć, czy komedii czy sensacją. Powstaje jednak pytanie czy musi być tylko jednym? Ten właśnie ta dualizm był głównym atutem komiksu. A odwzorowanie ducha rysowanego pierwowzoru nie należy do łatwych zadań. W tym przypadku udało się to twórcom co najwyżej dobrze.

Za duży atut można uznać niesamowitą obsadę, która poza „plakatowymi” aktorami składa się z tak rozpoznawalnych dla entuzjastów kina sław jak np. Ernest Borgnine, który ma za sobą prawie 200 ról, Richard Dreyfuss, James Remar, Karl Urban czy Brian Cox. Całą tę plejadę uzupełnia Mary-Louise Parker (znana w Polsce głównie z roli w serialu Trawka / Weeds), która doskonale spisuje się w roli Sarah. Jej postać stanowi jeden z głównych elementów komediowych i to tych zabawnych.

Wzrokowi puryści natychmiast wychwycą wszystkie efekty specjalne, które nie zostały odpowiednio wkomponowane w kadry. Na szczęście są to sporadyczne sytuacje i nie wpływają znacząco na odbiór filmu. Podobnie potraktować należy intrygę, która „schodzi” na drugi plan, bo mamy do czynienia z komedią, a nie poważnym w każdym calu filmem. Największym mankamentem jest jednak kategoria wiekowa „od 13 lat”. Przez to krew pojawia się tylko, gdy ranny zostaje któryś z głównych bohaterów. Natomiast widok obciętych palców jest już całkowicie odpowiedni dla trzynastolatków. Ta „pechowa” kategoria jest ostatnio nagminnym procederem i nie „wróży” dobrze kinematografii, choć na pewno zwiększa wpływy z kas biletowych.

Ostateczny werdykt należy do widza. Red nie jest filmem złym, ale też nie jest na tyle dobry, by pędzić do kina na złamanie karku. Bardziej zamożni kinomani mogą udać się do kina, ale wszyscy inni powinni poczekać na edycję DVD i wtedy delektować się przygodami „starych, ale jarych” agentów.

WERDYKT: Można obejrzeć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz