czwartek, 17 marca 2011

Recenzja filmu pt. 2012 (2009)

Reżyseria: Roland Emmerich 
Scenariusz: Roland Emmerich, Harald Kloser 
Produkcja: USA, Kanada 
Czas trwania: 158 minut 
Obsada: John Cusack <> Jackson Curtis
Amanda Peet <> Kate Curtis
Chiwetel Ejiofor <> Adrian Helmsley
Thandie Newton <> Laura Wilson


To nie tylko Kalifornia…to cały świat!” – Jackson Curtis



Rok 2012, Ziemią zaczyna wstrząsać seria kataklizmów. Wydaje się, że przed śmiercią nie ma ucieczki. Jednak połączone siły rządzących planetą obmyślają plan, który może uratować przynajmniej część populacji. W tym czasie Jackson Curtis wyjeżdża na biwak z dwójką swoich dzieci. Nie wie jeszcze jak bardzo „wybuchowa” będzie to wyprawa.

W swym poprzednim katastroficznym filmie (Pojutrze / The Day After Tomorrow), Roland Emmerich zaserwował nam skutki globalnego ocieplenia, a potem oziębienia klimatu. Tym razem poszedł o krok dalej i stworzył istną apokalipsę na ekranie. Co tam lejąca się woda (która tutaj też się pojawia), nie ma to jak pękająca ziemia i erupcja wulkanu.

Film powstał w oparciu o przepowiednię plemienia majów, która „mówi”, że (według naszej rachuby czasu) w roku 2012, skończy się znany nam świat. Pomijając fakt autentyczności tej przepowiedni, ktoś mógł przecież pomylić się w przeliczaniu lat. Po drugie skoro Majowie wiedzieli kiedy skończy się świat, to czemu nie przewidzieli własnej zagłady i jej nie zapobiegli?

Widzowie, którzy mieli styczność z zapowiedziami filmu wiedzą, że czeka ich symfonia zniszczenia. Efekty specjalne, pieczołowicie ukazujące zniszczenie naszej planety, są istnym arcydziełem. Jak do tej pory, żaden inny film katastroficzny nie sprawiał aż tyle przyjemności z oglądania. I może brzmi to strasznie, ale taka jest prawda.

Wybierając taki film jak 2012, widz powinien sobie zdawać sprawę, że na ekranie będzie roiło się od nielogiczności i „naciągnięć” fabuły. Dla przykładu – jakie jest prawdopodobieństwo, że taki pisarz jak Jackson Curtis miałby szansę dokonać tego czego dokonuje w filmie? Z drugiej strony, gdyby wszystko był maksymalnie urealnione to, nowego bohatera (bądź bohaterkę) musielibyśmy oglądać co kilka minut.

Film Emmericha stanowi doskonałą rozrywkę, dla widzów pragnących obejrzeć epickie niszczenie naszej planety, a nie ma ochoty nawiązywać więzi z bohaterami ani przeżywać ich rozterek. Reżyser stwierdził, że to będzie jego ostatni film katastroficzny. Nic dziwnego, po „dokonaniach” w tym filmie pozostałoby mu już tylko wysadzić planetę.

WERDYKT: Można obejrzeć
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz