Reżyseria: Hoyt Yeatman
Scenariusz: Cormac Wibberley, Marianne Wibberley
Produkcja: USA
Czas trwania: 88 minut
Obsada: Sam Rockwell <> Darwin
Jon Favreau <> Hurley
Penelope Cruz <> Juarez
Nicolas Cage <> Speckles
„Nie jestem gruby, jestem puszysty.” - Hurley
Trójka specjalnie wyszkolonych świnek morskich i kret – spec od elektroniki, mają za zadanie powstrzymać Leonarda Sabera. Ów wynalazca, pragnie przejąć kontrolę nad światem za pomocą urządzeń elektrycznych. Problem w tym, że ich sekcja zostaje rozwiązana, a sami agenci lądują w…sklepie zoologicznym.
Wraz Jerrym Bruckheimer’em studio Disney’a stworzyło opowieść o dzielnych zwierzakach, które muszą sobie radzić w nieprzyjaznym ludzkim świecie. Dzięki najnowszej technologii są one w stanie porozumiewać się z homo sapiens, lecz nie zawsze sama umiejętność mówienia jest wystarczająca.
Zazwyczaj muzyka stanowi doskonale uzupełnienie wydarzeń z ekranu. Tym razem twórcy postanowili zareklamować najnowszą płytę zespołu Black Eyed Peas. Wywołuje to niezbyt przyjemny efekt, bo uświadamia widzowi, że muzyka nie została skomponowana z myślą o filmie.
Warstwa fabularna może nie woła o pomstę do nieba, ale sprawia, że widz tęskni za klasycznymi animacjami Disney’a. Nie pomaga nawet końcowy zwrot akcji. A znakomicie animowane zwierzaki odwracają uwagę od tego niedociągnięcia, tylko chwilowo. Nawet humor zahacza o dolną półkę (tam gdzie znajdują się filmy pokroju Wielkiego kina / Epic Movie). Ale może po prostu dzisiejsze dzieci lubią oglądać bąki puszczane przez świnki morskie.
Pomijając kwestię słabego humoru, twórcy zapewniają gałkom ocznym sprawnie nakręcony film przygodowy z uroczymi bohaterami (zapewne sprzedaż świnek drastycznie się zwiększyła). Przekazują również wiele wartości, które miejmy nadzieję, że zapiszą się wielkimi literami w umysłach dzieci.
Przy okazji premiery filmu, w gazetach rozgorzała dyskusja na temat tego, by nie puszczać przed tego typu filmami zapowiedzi takich produkcji jak np. Awatar czy 2012. Jest w tym sporo racji, ale wystarczy przyjść 10 minut później niż napisano na bilecie. Tyle przecież średnio trwają wszelkiej maści reklamy i zapowiedzi. A brutalne filmy prezentowane przed familijnymi produkcjami były zawsze obecne w kinie, więc o ta wrzawa?
Załoga G jest filmem skierowanym bezpośrednio do małych widzów. Dorośli będą się nudzić i jeśli mają coś do załatwienia, to lepiej by posłali na seans swe pociechy same.
WERDYKT: Nie warto oglądać
Wraz Jerrym Bruckheimer’em studio Disney’a stworzyło opowieść o dzielnych zwierzakach, które muszą sobie radzić w nieprzyjaznym ludzkim świecie. Dzięki najnowszej technologii są one w stanie porozumiewać się z homo sapiens, lecz nie zawsze sama umiejętność mówienia jest wystarczająca.
Zazwyczaj muzyka stanowi doskonale uzupełnienie wydarzeń z ekranu. Tym razem twórcy postanowili zareklamować najnowszą płytę zespołu Black Eyed Peas. Wywołuje to niezbyt przyjemny efekt, bo uświadamia widzowi, że muzyka nie została skomponowana z myślą o filmie.
Warstwa fabularna może nie woła o pomstę do nieba, ale sprawia, że widz tęskni za klasycznymi animacjami Disney’a. Nie pomaga nawet końcowy zwrot akcji. A znakomicie animowane zwierzaki odwracają uwagę od tego niedociągnięcia, tylko chwilowo. Nawet humor zahacza o dolną półkę (tam gdzie znajdują się filmy pokroju Wielkiego kina / Epic Movie). Ale może po prostu dzisiejsze dzieci lubią oglądać bąki puszczane przez świnki morskie.
Pomijając kwestię słabego humoru, twórcy zapewniają gałkom ocznym sprawnie nakręcony film przygodowy z uroczymi bohaterami (zapewne sprzedaż świnek drastycznie się zwiększyła). Przekazują również wiele wartości, które miejmy nadzieję, że zapiszą się wielkimi literami w umysłach dzieci.
Przy okazji premiery filmu, w gazetach rozgorzała dyskusja na temat tego, by nie puszczać przed tego typu filmami zapowiedzi takich produkcji jak np. Awatar czy 2012. Jest w tym sporo racji, ale wystarczy przyjść 10 minut później niż napisano na bilecie. Tyle przecież średnio trwają wszelkiej maści reklamy i zapowiedzi. A brutalne filmy prezentowane przed familijnymi produkcjami były zawsze obecne w kinie, więc o ta wrzawa?
Załoga G jest filmem skierowanym bezpośrednio do małych widzów. Dorośli będą się nudzić i jeśli mają coś do załatwienia, to lepiej by posłali na seans swe pociechy same.
WERDYKT: Nie warto oglądać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz