Scenariusz: Christopher Nolan
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Czas trwania: 148 minut
Obsada: Leonardo DiCaprio – Cobb
Joseph Gordon-Levitt – Arthur
Ken Watanabe – Saito
Ellen Page – Ariadne
„Idea jest jak wirus” – Cobb
Incepcja, czyli zaszczepienie prostej myśli w umyśle obiektu, jest niezwykle trudnym procesem, który można przeprowadzić jedynie we śnie. Cobb i Arthur specjalizują się w wyciąganiu tajnych informacji. Jeden z obiektów ekstrakcji – Saito, zaproponuje im właśnie incepcję, która (jeśli się powiedzie) odmieni ich życie. Celem będzie spadkobierca majątku właściciela wielkiej korporacji. Cobb musi stworzyć zespół, który podoła temu niełatwemu zadaniu, by mógł w końcu powrócić do Ameryki i swoich dzieci.
Christopher Nolan słynie z niebanalnych filmów. Nawet dwie części Batmana w jego reżyserii nie były tradycyjnymi komiksowymi historyjkami. Nad scenariuszem do swojego najnowszego filmu spędził wiele lat, dopracowując każdy szczegół. Jakie są tego efekty?
Po pierwsze, Incepcji nie można porównywać z żadnym innym filmem, ponieważ czegoś takiego nie było jeszcze w kinie. Nie znaczy to, że powstał rewolucyjny film. Jest jednak na tyle oryginalny, że można śmiało określić go najlepszym w 2010 roku. A przynajmniej do dnia jego premiery. Od tej pory wielu twórców będzie kopiować pomysły Nolana i to zapewne z miernym skutkiem.
Po drugie, wiele sekwencji zapadnie widzowi w pamięć na długi czas po seansie, ponieważ reżyser wie, że imponująca oprawa jest bardzo ważna. Tak więc wielbiciele efektów specjalnych i łamigłówek będą równomiernie usatysfakcjonowani.
Scenariusz sprawia, że można się zagubić, ale nie powoduje to awersji w stosunku do obrazu. Wręcz przeciwnie, widz pragnie jeszcze bardziej zrozumieć o co chodzi i przewidzieć inwencję reżysera. Czujność trzeba zachować do ostatniej sceny, która podzieli widzów na dwa obozy. Efektem tego jest mnóstwo stron analizujących dokładnie każdą wskazówkę autorów filmu, ale ostateczny wybór pozostawiono oglądającemu.
Struktura przypominająca labirynt sprawia jednak, że widz przestaje zwracać uwagę na grę aktorów. Na szczęście Nolan zatrudnił doświadczonych i utalentowanych ludzi, których ciężka praca jest bardziej dostrzegalna przy drugim seansie, gdy widz już wie „co i jak”. Zresztą film został tak zbudowany, by obejrzeć go ponownie i odkrywać niuanse, które zdołały umknąć przy pierwszym seansie.
Film Nolana daje również złudną nadzieję, że Hollywood wreszcie porzuci modę na przerabianie dawnych filmów i skupi się na nowych pomysłach. Gdyby większość filmów z Fabryki Snów miała poziom Incepcji to, przemysł filmowy byłby w znacznie lepszym stanie.
Incepcja udowadnia, że można zrobić widowisko bez efektu 3D, wypełniającego każdą klatkę. Mimo braku „wyskakujących” elementów, wiele scen zachwyca złożonością, bogactwem elementów, a przede wszystkim pomysłowością. Żaden nawet najlepszy efekt 3D nie zastąpi oryginalności.
Każdy reżyser bywa „na fali”. Tak też jest w przypadku Christophera Nolana. Miejmy nadzieję, że dopóki z niej spadnie obejrzymy jeszcze wiele równie znakomitych filmów. W przyszłym roku rozpoczną się zdjęcia do trzeciej części przygód Batmana.
WERDYKT: Warto obejrzeć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz